Tradycja w kontekście Bolesławca
Lorem ipsum dolor sit amet, consetetur sadipscing elitr, sed diam nonumy eir mod tempor invidunt ut labore et dolore magna aliquyam erat.
Charakterystyczne kobaltowe kółka i kropki są wizytówką Bolesławca na zagranicznych rynkach. Metodą i zarazem wyjątkowym atutem dolnośląskich wyrobów jest proces ich wytwarzania – ściśle oparty o pracę ludzkich rąk, szczególnie w zakresie zdobienia wypalanych wyrobów. Kilkaset malarek z ponad 20 działających w mieście fabryk codziennie tworzy ręcznie malowane wzory, z których każdy jest niepowtarzalny i unikatowy.
Większość bolesławieckich wyrobów trafia na rynek amerykański, a od niedawna również i azjatycki. Przez przeciętnego klienta zdobiona ceramika z Bolesławca postrzegana jest jako produkt regionalny, pochodzący niejako z jednej fabryki. Mało kto zdaje sobie sprawę, że takie same, klasyczne wzory mogą pochodzić z różnych zakładów. Dopiero bardziej wprawne oko, a także obserwatorzy, którzy patrzą na bolesławieckie wyroby w szerszym kontekście, z perspektywy całego rynku, są w stanie dostrzec często ogromne różnice między realizacjami z poszczególnych fabryk.
Każdy z działających dziś w Bolesławcu zakładów, które tworzą ceramikę kamionkową opartą o tradycyjne metody wytwarzania, specjalizuje się w swojej technice, realizuje preferowaną przez siebie tematykę i stosuje własną ścieżkę prowadzenia produktów. Wciąż jednak prawa do wzorów muzealnych, „podstawowych” mają wszyscy producenci z Bolesławca. To tak zwane „kropki” lub „pawie oka”, które są najmocniejszym elementem graficznym ceramiki z regionu.
Bolesławiec początki, historia
Bolesławiec obecnie często wymieniany jest jako jeden z najważniejszych polskich ośrodków ceramicznych. Tak za pewne jest, trzeba jednak pamiętać, że największy rozkwit wytwórni i handlu wyrobami kamionkowymi przypadł na okres, kiedy fabryki i małe garncarnie prowadzone były przez niemieckich doświadczonych garncarzy i artystów, zasiedlających wówczas ten teren. Pozostawione przez nich dziedzictwo stało się mocnym fundamentem dla powstających po wojnie zakładów przejętych przez państwo polskie. Dzisiejszy Bolesławiec (niem. Bunzlau) w pierwszej ćwierci XX w., gdy leżał jeszcze w granicach państwa niemieckiego, stanowił ważny europejski ośrodek produkcji ceramiki. Funkcjonujące w mieście zakłady ceramiczne współpracujące z Zawodową Szkołą Ceramiczną produkowały ceramikę na wysokim poziomie technologicznym i artystycznym. Dziedzictwo to jest jednym ze składników odrodzenia produkcji ceramicznej w polskim już Bolesławcu w końcu lat 40. XX w.
Teren, na którym leży Bolesławiec (w dorzeczu Bobru i Kwisy), okazał się bardzo bogaty w glinę, zwłaszcza tę z dużą zawartością krzemu, skaleni oraz domieszek kaolinu, które w wyższych temperaturach spiekania (1100-1300°C) dawały ceramikę o ścisłej i trwałej, częściowo zeszkliwionej strukturze, odporną na działania temperatury i wilgoci oraz czynników chemicznych i mechanicznych (charakteryzowała się po wypale wysoką nieprzesiąkliwością).
Choć pierwsze informacje o cechu garncarzy na ziemi bolesławieckiej pochodzą z XVI w., prawdopodobnie działał on tu jednak wcześniej. Mistrzowie należący do cechu dokładali wszelkich starań, by poziom wytwarzanych naczyń był jak najwyższy. Na przełomie XVI i XVII w. produkowano liczne formy naczyń stołowych, ceramikę laboratoryjną, figurki, a nawet kafle piecowe. Przedmioty byty pokrywane różnego rodzaju kolorowymi szkliwami. Część z nich charakteryzowała się wysoką wartością artystyczną, np. dzbany z dekoracją nakładkową, pokrywane kobaltowym szkliwem skaleniowo-wapniowym oraz brązowym szkliwem ziemnym.
Z biegiem lat wachlarz wyrobów powiększał się, a rozwijające się techniki ceramiczne pozwalały na kształtowanie charakterystycznego stylu wyrobów kamionkowych z tego obszaru. Wiek XVIII i XIX to naczynia szkliwione brązowym szkliwem z białymi nakładkami. Zasadnicze zmiany technologiczne i rozwój wyrobów ceramicznych nastąpił na początku XIX w. Duży wpływ na to miał Johann Gottlieb Altmann, który wprowadził szkliwo skaleniowe zamiast ołowiowego oraz zaczął używać jasnej masy kamionkowej, technologicznie zbliżonej do porcelany (wcześniej stosowanej do odlewania nakładek), do formowania całych naczyń.
Typowy obecnie dla wyrobów bolesławieckich sposób zdobienia ceramiki, nazwany dekoracją stempelkową, wprowadzono w Bolesławcu dopiero w latach 80. XIX w. Kolor kobaltowy stał się sztandarowym elementem malowanych wyrobów. Kropki, kółka i pawie oczka pokrywały całe naczynia. Z czasem zaczęto stosować szerszą gamę kolorystyczną, wprowadzając brąz, ugier czy zieleń.
Kolejny ważny etap rozwoju bolesławieckiej kamionki rozpoczął się wraz z otwarciem w 1897 r. Zawodowej Szkoły Ceramicznej. Kierownictwo objął w niej dr Wilhelm Pukall, pracujący wcześniej w Królewskiej Manufakturze Porcelany w Berlinie. Od stylu secesyjnego i art déco, do geometrycznych ornamentów, inspirowanych m.in. stylem Bauhausu, podążano ścieżką trendów i utrzymywano wysoki poziom bolesławieckich wyrobów ceramicznych. Szkoła zatrudniała licznych fachowców z zakresu technologii oraz wybitnych artystów ceramików i projektantów, co dało początek rewolucji w sferze produkcji. Tradycyjne warsztaty przekształciły się w wysoko wyspecjalizowane fabryki i zakłady ceramiczne. Ze szkołą ściśle współpracowały bolesławieckie zakłady, takie jak Reinhold & Co., Julius Paul & Sohn czy Werner & Co. Stały się one znane nie tylko w Europie, ale i na całym świecie.
Po II wojnie światowej przemysł ceramiczny znalazł się w trudnym położeniu — wyludnione tereny opuścili rdzenni mieszkańcy, wśród nich garncarze i liczni fachowcy, a większość zakładów została zdewastowana. W ramach Dolnośląskiej Grupy Operacyjnej do odbudowy przemysłu ceramicznego został wyznaczony Tadeusz Szafran, absolwent krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych i Wyższej Szkoły Ceramicznej w Höhr, wykładowca weimarskiego Instytutu Przemysłu Artystycznego. Doświadczenie z przemysłem zdobył na stanowisku dyrektora technicznego w Fabryce Porcelany w Chodzieży. Działalność wznowiono w dwóch najmniej zniszczonych wytwórniach Richarda Reinholda i Juliusa Paula. Zapewniło to ciągłość w wytwarzaniu tradycyjnych wyrobów kamionkowych. Początkowo były to jedynie skromne naczynia użytkowe, a ich najstarsze zachowane przykłady pochodzą z roku 1948.
Przedwojenna fabryka Reinhold & Co. po roku 1964 weszła w skład Bolesławieckich Zakładów Ceramicznych Przemysłu Terenowego. W budynkach dawnego zakładu Paula przy ul. Polnej w 1949 r. zaczęła działać Robotnicza Spółdzielnia Wytwórcza Ceramiki i Robót Instalacyjno-Budowalnych, później została zlikwidowana, a opuszczony zakład przeszedł w ręce Centrali Przemysłu Ludowego i Artystycznego (Cepelia) i podlegał jej wojewódzkiej ekspozyturze we Wrocławiu (obecnie funkcjonuje jako „Ceramika Artystyczna” Spółdzielnia Rękodzieła Artystycznego). Jego rozwój mocno wspierała Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. Początkowo Mieczysław Pawełko, a później Rudolf Krzywiec, uczniowie cenionego technologa Juliana Mickuna, sprawowali nadzór i pomagali w prowadzeniu zakładu. Pierwszym kierownikiem artystycznym Cepelii została Izabela Zdrzałka. Kolejni twórcy rozwijali technikę lawowania naczyń motywami roślinnymi i szkliwami zaciekowymi.
Wówczas dekoracje stempelkowe nie były jeszcze tak popularne jak obecnie, choć stosowano je w produkcji i korzystano głównie ze wzorów tradycyjnych. W latach 70. nastąpiła fala powrotu do dekoracji stempelkowej, również w intensywnych, nasyconych odcieniach kobaltu. Bronisław Wolanin, wykorzystując tę technikę dekoracji, powrócił do organicznych form naczyń, o liniach łagodnie zakrzywionych i płynnych. Opracował również kolekcję naczyń pokrytych ręczną malaturą, z motywem „rybiej łuski” pokrywającym całe naczynia. Wolanin był artystą najdłużej związanym z Ceramiką Artystyczną, pełnił tu funkcję głównego projektanta w latach 1964-2012. Studia ukończył na wrocławskim Wydziale Ceramiki w pracowni Julii Kotarbińskiej. Tworzył czyste i eleganckie w swojej prostocie formy, zdobione bogatymi w odcienie i efekty szkliwami. W początkach swojej twórczości wiele czerpał z kunsztu niemieckich ceramików, utrzymując działania w duchu tradycji ludowej. Projektowaniem oprócz artystów zajmowali się również modelarze zakładowi. W latach 70. i 80. zakład staje się zupełnie samodzielnym, sporadycznie do współpracy będą zapraszani artyści z zewnątrz (m.in. Karen Park, Irena Lipska-Zworska).
Obecnie na rynku ceramiki bolesławieckiej najprężniej działają Zakłady Ceramiczne BOLESŁAWIEC Sp. z o.o. (kontynuujące tradycje fabryki Reinhold & Co.), „Ceramika Artystyczna” Spółdzielnia Rękodzieła Artystycznego („spadkobierca” przedwojennej fabryki Paul & Sohn) oraz Manufaktura w Bolesławcu. Oprócz tych trzech producentów kamionki na terenie powiatu bolesławieckiego istnieje około trzydziestu (stan na 2020/2021) manufaktur różnej wielkości (od niewielkich firm rodzinnych po zakłady zatrudniające kilkaset osób), tworzących ręcznie zdobione kamionkowe wyroby użytkowe w duchu lokalnej tradycji.
Lata 70. to czas, kiedy Wiesław Smoleński (pierwszy właściciel Manufaktury) kończy studia na Akademii Górniczo-Hutniczej. Po kilku latach nabierania doświadczenia w przemyśle ceramicznym zostaje prezesem Spółdzielni „Ceramiki Artystycznej” w Bolesławcu (dalej: SCA); wkrótce dołącza do niego Janusz Zwierz, zajmujący stanowisko głównego technologa.
W tym okresie „Ceramika Artystyczna” działała pod zarządem Cepelii. Konkurencja rynkowa w regionie nie była duża — zakłady ceramiczne produkowały wówczas głównie ceramikę sanitarną.
Technika zdobienia stempelkowego nie była tak popularna jak współcześnie, w SCA tworzono głównie naczynia szkliwione. Naczynia dekorowane metodą stempelkową sporadycznie produkowano w latach 50.i 60., a jej renesans zawdzięczamy Annie Pasierbiewicz i Bronisławowi Wolaninowi w latach 70. Intensywny wzrost produkcji nastąpił, gdy do Bolesławca zawitało małżeństwo niemieckich biznesmenów: Irena i Rudolf Heise. Para ta prowadziła już sprzedaż wyrobów ceramicznych u naszych zachodnich sąsiadów. Dobrze znali rynek niemiecki i zdawali sobie sprawę z potencjału naczyń zdobionych stempelkami. Przywieźli ze sobą naczynia przedwojenne z tym typem dekoracji i zaproponowali współpracę Cepelii. I choć byty to osoby bardziej związane ze światem biznesu niż kultywowaniem tradycji, to w dużej mierze dzięki nim nastąpił powrót do zdobienia jasnej kamionki metodą stempelkową (stemple wykonywane byty z gumy i gąbki). Irena Heise namawiała ponadto gorąco do powrotu do stosowania prac ręcznych w niektórych działach SCA (np. przy szkliwieniu). Spółdzielnia otrzymywała od Ireny Heise kolejne zlecenia, produkowano kolejne wyroby. Niestety jak to bywa w interesach — z czasem doszło do konfliktu między biznesmenami a państwową firmą. Wiesław Smoleński odszedł z firmy, a Janusz Zwierz zaczął uczyć technologii ceramiki w lokalnej szkole zawodowej.
Lata 90. przynoszą okres transformacji, rynek zmienia się dość szybko i Irena Heise, nie dochodząc do porozumienia z SCA, proponuje Smoleńskiemu i Zwierzowi niezależną współpracę. Namawia ich na założenie własnej firmy i obiecuje zlecenia oraz klientów za zachodnią granicą.
I tak Smoleński i Zwierz w roku 1992 uruchamiają produkcję w Tomaszowie Bolesławieckim — w garażu. Początkowo realizują zamówienia i szkolą kolejnych pracowników. Zleceń od Ireny Heise wciąż przybywa, firma bogaci się i zdobywa środki na rozbudowę zakładu i zakup maszyn potrzebnych do zaspokojenia popytu. Wkrótce zakład przenosi się do Bolesławca do budynków przy ul. Gdańskiej. Po roku 2000 Manufaktura ma już sporą listę odbiorców, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych (blisko 80% produkcji wysyłane jest za ocean). Ponad 700 kształtów i tyle samo rodzajów dekoracji daje klientom spory wachlarz produktów do wyboru.